czwartek, 25 kwietnia 2013

3. And everywhere I go, I’ll see your face.



Obudził ją natarczywy dźwięk budzika, który dzwonił już naprawdę długo. Zerwała się z miejsca i wyłączyła go, chowając pod poduszkę. W pokoju nadal paliło się górne światło, ale zrobiło się o wiele zimniej. Do pierwszej zostało półgodziny. Bolał ją brzuch, od dziwnego napięcia które towarzyszyło jej od momentu otworzenia oczu. Czy naprawdę wyjedzie? Zostawi rodziców, dom, to wszystko co tu ma? Przecież będą ją szukać. Ojciec nie spocznie, póki jej nie znajdzie.Domyśli się, że wyjechała z Jeffem. Nigdy go nie lubił, zawsze uważał go za gorszego od siebie i od całej jego rodziny. A matka? Była przyjaciółką Dorothy Isbell, ale gdy tylko poznała jej ojca, zmieniła się. Już nigdy nie była tą samą Jane.  Jamie wstała z łózka i podeszła do okna.Wyjrzała na ciemną ulicę i wzięła głęboki oddech. Obejrzała się za siebie i jej wzrok zatrzymał się na leżących koło łóżka, voucherów. 
- Jesteś nienormalna, Jamie...- szepnęła i pokręciła z niedowierzaniem głową. Wiedziała , że przedłużanie tego wszystkiego tylko wszystko pogorszy. Ściągnęła z krzesła torbę i zaczęła pakować do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Włożyła do małego portfela bilety i przełożyła torebkę przez ramię. Ubrała na siebie dżinsową kurtkę i ubrała na nogi czarne trampki. Zgasiła światło i pozostając w ciemnościach otworzyła drzwi od pokoju. Na korytarzu też było ciemno, ale z sypialni rodziców dochodziły ją dźwięki rozmowy. Na palcach , wyszła z pomieszczenia i zaczęła słuchać.
- Jane, czy ty nie rozumiesz co to jest za wstyd?- usłyszała stłumiony głos ojca.- Całe miasto się dowie, że ona nie poszła na to jebane prawo!
- Rozumiem, Jack ale o twoja córka...- odezwała się cicho matka.
- Ale jaka z niej córka? Tylko wstyd mi przynosi...z tym całym Isbellem...obydwoje są siebie warci...- dziewczyna wstrzymała oddech.
- Jest jej przyjacielem...-broniła ją kobieta.
- A jaki z niego przyjaciel? Ani pieniędzy, ani rozumu...matka dziwka, ojciec pijak...był tu dzisiaj a ty nawet nie zareagowałaś.
- Ale co miałam zrobić?- spytała głośniej.- Miałam mu powiedzieć, że ma wyjść z mojego domu bo jest z rozbitej rodziny? Co ty w ogóle mówisz, Jack?
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że prędzej czy później ją zrani...i dobrze wiesz w jaki sposób...-zapadła cisza. Jamie nie chciała już słuchać ich rozmowy, ale coś ją powstrzymywało.
- Jest już dorosła!- zaczęła mówić co raz głośniej.- Ma prawo decydować jak i z kim żyć!
- Póki mieszka pod moim dachem...-powiedział.- Nie ma prawa się z nim spotykać...
Usłyszała jakiś hałas i po chwili głośne kroki. Zerwała się z miejsca  wbiegła do swojego pokoju, padając na łózko. Nakryła się kołdrą, pod sam nos prawie nie mogąc oddychać. Do jej uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś usiadł na rogu jej łóżka. 
- Córeczko...-szept jej matki obił jej się o uszy. Wstrzymała oddech i zamknęła oczy.- Tak bardzo chciałabym, żebyś wiedziała że...tak bardzo cię kocham...
Chciało jej się płakać. Z całej siły próbowała stłumić to uczucie, ale nie potrafiła.
- Wiem, że go kochasz.- szepnęła.- I że kiedyś stąd wyjedziesz, zostawiając mnie samą.
Łzy spłynęły po policzkach Jamie, powodując jeszcze większy ból.
- Zawsze obwiniałam siebie, za to że to Jeffowi bardziej ufałaś niż mi...że to z nim spędzasz więcej czasu...ale...-pociągnęła nosem.- Ale przecież...
- M-mamo...-nie wytrzymała i nie zmieniając pozycji, zaczęła mówić.- Wyjeżdżam z nim...
Zapadła cisza, przerywana smazmatycznymi oddechami Jamie. Milczały. 
Po chwili dziewczyna usiadła na łóżku i popatrzyła na swoją matkę. Też płakała. 
- K-kochanie...- kobieta rzuciła się na nią i przyciągnęła ja do siebie, mocno. Przytulały się do siebie, co raz głośniej płacząc. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- D-dopiero dziś...dziś...- nie mogła mówić, bo słowa utkwiły jej w gardle. 
Już nic nie powiedziała, tylko odsunęła się od niej patrząc na nią.
- Gdziekolwiek jedziesz, Jamie...zadzwoń...błagam...i jedź już...ojciec zaraz tu przyjdzie...-powiedziała błagalnym tonem. Dziewczyna nie wiedziała co myśleć. Matka zerwała się z miejsca i podniosła torbę z podłogi.
- Idź, Jamie...idź!- podniosła głos, ciągnąc ja za rękę.- Będę przed nim kłamać...będzie cię szukać, ale ja będę was bronić...
- Mamo...-szepnęła, nie wiedząc co powiedzieć. Kobieta pociągnęła ją w stronę okna.
- Będzie dobrze, tylko zadzwoń...nie będzie drugiej szansy...będzie ci kazał zerwać kontakt z Jeffem, a wiem że tego nie zniesiesz...idź już, Jamie..- mówiła błagalnym głosem. 
Przytuliła ją z całej siły i po chwili wstrzymała oddech, bo usłyszała kroki na korytarzu.
- K-kocham cię...- szepnęła dziewczyna i w jednej chwili wyskoczyła przez okno, chwytając się rynny. Matka zamknęła za nią okno i po chwili stanęła na ziemi. Płakała. Cała drogę do domu Jeffa płakała. Nie odwracała się by ostatni raz spojrzeć na dom. Nie mogła zrozumieć zachowania swojej matki. Pozwoliła jej odejść? Tak po prostu? Na ulicy było pusto i cicho. Dało się słyszeć tylko jej płacz.
Po chwili zobaczyła w oddali dom swojego przyjaciela. W jego pokoju paliło się światło. Otworzyła furtkę i podeszła do jego okna. 
- J-Jeff...- udało jej się szepnąć.- Jeff...
Powiedziała już głośniej i zobaczyła jego twarz.
- B-boże, już myślałem że się rozmyśliłaś...-jęknął.- Czekaj, już schodzę...
Było zbyt ciemno, by zobaczył że płakała. Wyszła przed dom i usiadła na zimnym murku. Miała wrażenie, że minęła wieczność kiedy w końcu chłopak wyszedł z domu.
- Jamie! Jedziemy, kurwa! Jedz...-zatrzymał się gdy zobaczył jej zapłakaną twarz. Rzucił wszystko na ziemię i podszedł do niej, klękając przed nią. Położyła głowę na kolanach i zaczęła płakać.
- Co się stało?- przyciągnął ją do siebie.- Jam? Ojciec coś powiedział?
Nie mogła się uspokoić, a Jeff nie miał pojęcia co robić. Nigdy tak nie płakała, w jego obecności. Nie wiedział co ma mówić, jak ma się zachowywać. 
- Boję się...tak bardzo się boję...-wreszcie powiedziała. Chłopak westchnął głęboko i odważył się na coś, czego nigdy w życiu by nie zrobił. Chwycił jej twarz w dłonie i podniósł jej głowę, tak by na niego spojrzała.
Szukał w głowie słów, które chciałby jej teraz powiedzieć. 
- Wiem, ja też się boję.- odpowiedział szczerze.- Ale jesteś teraz ze mną...to najważniejsze.
Przymknęła oczy i poczuła, że ściera łzy z jej policzków.
- A co jak nam się nie uda? - powiedziała.- Co wtedy?
Pokręcił głową i spojrzał w jej oczy.
- Nic.- odpowiedział. 
- Zostaniemy z niczym, Jeff...
- Nie prawda, będziemy mieli siebie...
Patrzyli na siebie w milczeniu. Jamie analizowała w głowie to co powiedział. Jego twarz co raz bardziej się przybliżała. Poczuła igiełki jego zimnego oddechu na ustach. 
- Będzie dobrze, maleńka...musi być...-szepnął i odwrócił głowę, całując ją w jej mokry policzek.
Wstał i pociągnął ją za rękę. 
- Trzeba iść na główna drogę...złapiemy stopa i...-zaczął mówić, ale mu przerwała.
- Nie...- wyjęła z swojej torby vouchery i pokazała mu. Otworzył szeroko oczy i obrócił je w ręku.
- C-co?- spytał z nie dowierzaniem.
- Oj,no...ukradłam ojcu...-powiedziała, kręcąc głową. Jeff podszedł do niej i przytulił ją do siebie mocno. - No to, jedziemy na lotnisko...
Pokiwała głową i już więcej nic nie mówiła. Jeff był za bardzo rozkojarzony, by zwrócić uwagę na to że dziwnie się poczuła po tym co zrobił. Patrzyła na niego z boku i myślała o tym co zaszło między nimi.
- Ja pierdole...-westchnął, opadając na krzesło koło recepcji lotniska.- Samolot jest za dwie godziny...
Oderwała wzrok od gazety i popatrzyła na niego nieobecnym wzrokiem.
- C-co?
Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Mówię, że za dwie godziny mamy samolot...trzeba będzie tu siedzieć...- powiedział i założył nogę na udo.
- Aha...- odpowiedziała i wróciła do lektury. Przeglądała zdjęcia i artykuły, w ogóle nie skupiając na nich wzroku.
Stukał palcami jakiś rytm na kolanie i rozglądał się wokół siebie. Mierzył wzrokiem dziewczyny, rzucające mu dziwne spojrzenia. Były ładne, seksowne i chętne. Właśnie tak jak sobie wymarzył. Jednak spojrzał w bok, na swoją przyjaciółkę i skarcił się w myślach. Jej brązowe włosy, opadały jej na ramiona zasłaniając twarz. Wiedział, że jest jest ciężko. Wyrzekła się wszystkiego, by być tu z nim. By nie zaczął wariować. A tak za pewnie się stanie.
- Dobrze się czujesz? - spytał. Oderwała wzrok i zderzyła się z jego spojrzeniem.
- No niby tak...-uśmiechnęła się niepewnie i włożyła włosy za ucho. Na chwilę wstrzymał oddech  i przyjrzał się jej. Była naprawdę piękną dziewczyną. 
-Pierwsze co zrobimy do uchlejemy się do nieprzytomności...- zaczął mówić.
-  A potem będziemy się pieprzyć do rana i przerobimy wszystkie działy kamasutry, tak?- Jeff wybuchnął śmiechem i odchylił głowę do tyłu.
- To ty to powiedziałaś...- parsknęła śmiechem i wróciła do gazety.
Oboje zatopili się w swoich myślach. Jeff przyłapał się na tym, że wyobraził sobie to, co powiedziała. Skarcił się w myślach i próbował skupić się na czymś innym. 
- Jestem głodny...- jęknął.
- W samolocie coś dostaniesz, wytrzymaj...- w jej oczach pojawiła się troska którą tak w niej lubił. 
- Spokojnie, Jamie...spokojnie...- uśmiechnął się. 
Mijały minuty i nim się obejrzeli, jakiś głos z głośników wezwał ich na odprawę. Odnieśli walizki na taśmy. Przeszli ją i po chwili siedzieli już na pokładzie samolotu. 
Siedzieli obok siebie, rozmawiając. Lot będzie trwał cztery godziny.
- Kurwa...zaraz tu umrę...-jęknął Jeff i oparł głowę o zagłówek.
- Zobacz jak pięknie...-zachwycona dziewczyna patrzyła przez małe okienko, na krajobraz. Pierwszy raz leciała samolotem. Nigdy nie zdawała sobie sprawy, jak tak naprawdę to wygląda. 
Teraz oboje patrzyli na widok i przybliżyli się do siebie. Jamie oparła głowę o jego ramię i przymknęła oczy.
- Śpij, obudzę cię...-szepnął jej do ucha. Po chwili odpłynęła, a obudził ją głos stewardessy. 
- Proszę zapiąć pasy, będziemy lądować...
Nie mogła się rozbudzić. Jeff musiał jej pomagać we wszystkich tych skomplikowanych czynnościach. Wyszli z samolotu, a o ich twarze obiło się gorące, letnie, wieczorne powietrze.



6 komentarzy:

  1. Nie mogę napisać pięknego długiego komentarza :c
    będę płakać ;'(
    a wiesz dlaczego ?
    chemia woła - chemia i sole - kocham to...

    no nic a TERAZ NA PRAWDĘ

    KOOCHAM TO <333
    boże kocham to opowiadanie :)
    oni są tacy uroczy :3
    "-Pierwsze co zrobimy do uchlejemy się do nieprzytomności...- zaczął mówić.
    - A potem będziemy się pieprzyć do rana i przerobimy wszystkie działy kamasutry, tak?- Jeff wybuchnął śmiechem i odchylił głowę do tyłu.
    - To ty to powiedziałaś...- parsknęła śmiechem i wróciła do gazety."

    haha ubóstwiam ten moment <3

    kurde chcę następny !!! :)
    kocham ubóstwiam :D
    i muszę uciekać do soli :<

    przepraszam za ten bezsensowny komentarz :<

    kocham i pozdrawiam i czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Urwałam się z lekcji, czekam na przyjaciółkę to sobie pomyślałam, że przeczytam :D
    Kurde, jak mi się to podoba :)) Jestem oczarowana klimatem jaki stworzyłaś na tym blogu :) Ja po prostu czuję, jakbym tam była :3
    Wow, zdziwiło mnie zachowanie matki Jamie, ale cieszę się, że tak postąpiła i podziwiam ją za to.
    Hahah tekst o uchlaniu się i kamasutrze był najlepszy z najlepszych! ♥

    Wgl kocham to opowiadanie, ale o tym wiesz ♥ a jak nie wiesz to właśnie Ci to mówię :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamasutrrrrrrrrrra! Huhuhu eej no ale jaram sie kurwa czemu on jej nie pocalowal w usta?! Przez chwile wgl myslalam ze ona wymieknie i nie spierdoli! Haha ~mmckagan

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba wracam do pisania.
    Nowy rozdział na used-uphas-beens.blogspot.com
    Zapraszam i dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz, że dopiero teraz ale nie miałam zbytnio czasu ostatnio :D
    Mnie też dopadły by wątpliwości...to jednak poważna decyzja, ale Jeff jest dla niej kimś ważnym więc to oczywiste że chciała jechać. Przynajmniej dowiedziała się, że ma kochającą mamę, która będzie ją kryła. A to że tak po prostu pozwoliła jej odjechać, to znaczy że bardzo jej na niej zależy i chce dla córki szczęścia :D Miłość, albo co najmniej seks wisi w powietrzu :P
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten blog jest cudowny :)
    Jamie i Jeff *____*
    Widzę że coś się kroi - zobaczymy :3
    Wszystko super, tekst o uchlaniu się itd był świetny. :3
    Dobra, muszę iść do szkoły xD
    Kocham to.

    OdpowiedzUsuń