-Cześć, piękna.- usłyszała nad swoim uchem szept. Mimowolnie uśmiechnęła się i powoli odwróciła głowę, ignorując jej ból. Zobaczyła twarz blondyna, którego długie włosy, opadały na twarz. W oczach miał coś pociągającego. Dziwny rodzaj szaleństwa i pożądania.
- Cześć.- odparła i włożyła za ucho kosmyk włosów. Przyglądał się jej z zaciekawieniem, oceniając jak bardzo jest trzeźwa.
- Jestem Sebastian.- podał jej rękę. Spuściła wzrok i wbiła go w jego dłoń, przegryzając kusząco wargę. Zdziwiło ją to jak reaguje na jego osobę. Patrzyła się na niego, od samego początku.
- Dziwne imię.-odparła i uścisnęła ją.- Jestem Brook.
Uśmiechnął się, powodując jej wewnętrzny jęk. Odwróciła całe ciało w jego stronę i założyła nogę na nogę.
- Jesteś siostrą Duffa?- spytał i zapalił papierosa, podkładając jej paczkę pod nos. Wzięła jednego i włożyła do ust. Gdy wypuścił dym, podłożył zapalniczkę pod jej usta i zapalił go. Zmrużył swoje zielone oczy i czekał na jej reakcję.
- Czy to ma jakieś znaczenie?- spytała i dmuchnęła dymem wprost w jego twarz. – Tak, jestem jego siostrą.
Uniósł brwi i uśmiechnął się przechylając głowę w bok.
- Dlaczego nie widziałem cię tu wcześniej?- zadał pytanie.- Pamiętam twojego brata i Slasha… ale ciebie nie.
Otrzepała papierosa z zalegającego popiołu i przełknęła ślinę.
- Mieszkałam tu tylko dwa miesiące, a potem wyjechałam do Chicago.- odparła.
Pokiwał głową na znak, że rozumie i włożył palce w włosy, przerzucając je na jedną stronę. Na chwilę wstrzymała oddech i zmierzyła wzrokiem jego klatkę piersiową.
- Ile masz lat, Sebastian?- spytała ciszej.
- 20.- odparł i mrugnął do niej.
- Ja 17 i nie powinnam z tobą rozmawiać.- odparła z dziecinną przekorą. Parsknął śmiechem i odchylił się do tyłu.
- Jesteś niegrzeczna.- syknął i niby przypadkiem, przesunął nogę bliżej niej. Nie obchodziło go to, że jej brat zaraz może tu przyjść. Musiał się do niej zbliżyć. Po prostu musiał.
- Cóż poradzić.- cmoknęła ustami i wzięła łyka alkoholu z małej szklanki.
Rozejrzała się po sali i poszukała wzrokiem Slasha by zbadać swoją sytuację. Spodobał jej się. Gdy tylko go zobaczyła, od razu zwróciła na niego uwagę. Był przystojny. Naprawdę nieziemsko przystojny.
- Pójdziemy się gdzieś przejść?- spytała, gdy zobaczyła idącego w ich stronę Stevena i Saula. Szybko podniosła się z miejsca i pociągnęła zaskoczonego chłopaka. Chwycił butelkę Danielsa z stolika i poszedł za nią.
- Brooky, gdzie…- zaczął Slash, ale go zignorowała kiwając ręką. Sebastian poczuł dziwny rodzaj satysfakcji. Domyślił się, że dziewczyna podoba się mulatowi.
Wyszli z klubu i przystanęli dopiero przecznicę od klubu. Szli blisko siebie, co chwile ocierając swoje dłonie o siebie.
- Dlaczego uciekłaś?- spytał po długim milczeniu.
- Nie chcę znowu być przez nich otoczona.- odparła i chwyciła jego butelkę, wypijając kilka łyków.- Jestem tu od paru dni, a już mam dość.
Przyjrzał się jej z boku i uśmiechnął się pod nosem.
- I ja mam być tym złym, który cię od nich odciągnie?- spytał.
Parsknęła śmiechem i opadła na ławkę w parku Green Park. Przybliżył się do niej i nawinął sobie kosmyk jej włosów na palec.
- Tak, bardzo cię o to proszę.- szepnęła.- Bądź tym złym. Tego właśnie potrzebuję.
Nie wytrzymał i musnął jej usta, powodując że przeszedł ich dreszcz. Spodobała mu się. Była naprawdę śliczna i miała dużo, tam gdzie powinna. Sebastian nie był typem inteligenta. Był raczej kobiecym materialistą. Brook o tym wiedziała.
Usiadła okrakiem na jego udach i chwyciła jego twarz w dłonie. Całowali się czule, co raz bardziej się na siebie nakręcając. Już po chwili leżeli na trawie, namiętnie się kochając. Nie obchodziło ich to, że ktoś może tu iść Ani to, że robią to w miejscu publicznym. Oboje potrzebowali czegoś innego.
- Wracasz do nich, czy idziesz do mnie?- spytał, zapinając swoje spodnie. Siedziała na ziemi, opierając plecy o ławkę. Paliła papierosa, czując fatalne zażenowanie. Alkohol wyparował z jej słabego organizmu, co powodowało zdanie sobie sprawy z zaistniałej sytuacji.
- Wolałabym iść z tobą.- powiedziała.- Ale, lepiej będzie jak wrócę do domu.
Pokiwał głową i podał jej rękę. Chwyciła ją i poszli z powrotem w stronę klubu. Milczeli. Chłopak widział, że jest jej wstyd.
- To nie był twój pierwszy raz.- raczej stwierdził niż zapytał, gdy przystanęli obok wejścia. Spuściła wzrok i wyrzuciła papierosa na ziemię.
- Brawo, Sebastian.- uśmiechnęła się i postawiła jeden krok. Przyłożyła policzek do jego policzka i przytknęła do niego usta. Złożyła krótki pocałunek i odsunęła się, patrząc na niego pytająco.
- Podobał mi się ten seks, Brook.- odezwał się.- Chcę go powtórzyć.
Spodobała jej się jego szczerość. Zawsze to ceniła.
- Nic nie stoi na przeszkodzie.- odparła i wtedy otworzyły się drzwi.
- No…- powiedział a dziewczyna przysunęła się bliżej niego.- Prawie nic.
Z Whisky wyszła cała znajoma trójka. Ostatni wyszedł Slash, pociągając nerwowo nosem, od właśnie wciągniętej dawki kokainy.
- Baz, twoi kumple cię szukają.- czujnie spojrzał na nich Duff i podszedł do Brook, odciągając ją od niego.
Ku jego zdziwieniu ta, wyrwała się delikatnie i przesunęła z powrotem w jego stronę.
- Ok, to ja już lecę.- popatrzył nerwowo w jego stronę i spojrzał w oczy dziewczyny.- Do zobaczenia.
Podeszła do niego i złożyła na jego ustach krótki pocałunek. Slash zamarł, a jego papieros wypadł mu z ust. Modlił się by nikt tego nie zobaczył. Duff otworzył usta, ale nic nie powiedział.
- Jutro.- powiedziała jeszcze.- O tej samej porze, Sebastian.
Jej brat pociągnął ją za rękę i cała czwórka oddaliła się.
Szli w milczeniu, każdy szurając nogami. Brunetka uśmiechała się pod nosem. Pierwszy raz…czuła się wolna. Tak, to było właśnie to uczucie. Zrobiła to, wbrew jakimkolwiek zasadom. Pieprzyła się w parku, na trawie z prawie nieznajomym mężczyzną.
- Brook… -usłyszała za sobą głos swojego brata. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że idzie kilka metrów przed pozostałą trójką.- Co to kurwa było?
Odwróciła się i popatrzyła na nich.
- No jak co?- uśmiechnęła się.- Wolność, braciszku!
Podbiegła do Adlera i wskoczyła mu na barana. Ten zaczął się śmiać i podsadził ją wyżej.
- Gdzie ty z nim poszłaś?- spytał.
- Do parku.- odparła i pogłaskała po włosach Stevena.
Slash szedł obok nich nieobecny, tak jakby w ogóle nie słuchał.
Blondyn już nie drążył tematu tylko włożył ręce do kieszeni.
- Dobra, mała.- westchnął Steven.- Idę do chaty.
Odstawił ją za ziemię i zobaczył, że prawie zasypia.
- Duff, trzymaj ją.- powiedział ciszej.- To do jutra, pamiętajcie o dwudziestej u mnie.
Odszedł w swoją stronę i zostawił ich samych. McKagan chwycił ją pod rękę i pozwolił by oparła głowę o jego ramię.
- Slash, ja idę do Mandy weźmiesz ją jeszcze na jedną noc?- spytał.- Jutro poszukam jakiegoś mieszkania do wynajęcia.
Mulat pokiwał głową i dalej szedł w milczeniu. Gdy w końcu doszli do jego domu, blondyn postawił przed sobą swoją siostrę i zmusił ją do spojrzenia w swoje oczy.
- Brook, uważaj na niego.- powiedział błagalnie.- On jest trochę inny.
Długo mierzyli się spojrzeniem, ale w końcu ona odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku wejścia. Duff odprowadził ją spojrzeniem, pożegnał się z Slashem i poszedł do domu swojej dziewczyny.
Tymczasem ona, weszła na górę i zamknęła na klucz drzwi od pokoju w którym spała. Rozebrała się do bielizny i rzuciła się na łóżko. Czuła się świetnie. Pierwszy raz od dawna. Przeżyła coś szalonego, coś niezwykłego. Ten chłopak otworzył w niej zupełnie inną osobowość. Brook McKagan, oficjalnie dorosła. Czy mądrze? Na pewno nie.
Oto nowy rozdział, dość krótki ale mam to w dupie.
Przepraszam za błędy i miłego czytania, kociaki.